Włocławianka z krwi i kości zdobywa uznanie na literackim rynku. Łączy w swoich powieściach wątki romansowe, kryminalne i obyczajowe. Zaczynając od inspiracji zaczerpniętych z ulic Włocławka, dziś jej książki zyskują fanów nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Joanną Świątkowską.
Joanna Świątkowska, od jedenastu lat mieszka i pracuje w Toruniu. Od zawsze kochała książki, a miłość do nich zaszczepiła we niej mama - nauczycielka języka polskiego. W tym roku skończyła 30 lat i jest absolwentką IV LO im. K.K. Baczyńskiego oraz Gimnazjum nr 4 im. ONZ.
Jakie były Twoje pierwsze inspiracje do napisania powieści? Czy Włocławek miał wpływ na Twoją twórczość?
Inspirację stanowi dla mnie otaczający mnie świat. Czasami siedząc w restauracji, przypadkiem usłyszę rozmowę dwóch przyjaciółek i na podstawie usłyszanego fragmentu, zaczynam budować fabułę. Przy tworzeniu słucham muzyki. Czasami wers piosenki sprawia, że życie bohaterów skomplikuje się w taki, a nie inny sposób.
Wychowywałam się na „Jednostce E” i gdy zaczęłam pisać, chodziłam na spacery po lesie, spacerowałam między blokami, obserwowałam życie mieszkańców, przysłuchiwałam się rozmową i tak powstawały pierwsze książki. Dzisiaj już ich nie ma. W pewnym momencie usunęłam niemal wszystko, co napisałam jako nastolatka, zostawiając jedynie folder, od którego wszystko się zaczęło.
Dzisiaj nie osadzam już akcji powieści w polskich realiach. Akcje moich powieści rozgrywają się w Stanach Zjednoczonych, ale kto wie, może pewnego dnia, powrócę na rodzime podwórko.
Czy mogłabyś opowiedzieć, jak wyglądała Twoja droga do debiutu literackiego? Jakie były największe wyzwania związane z wydaniem "Szeptu mroku"?
Pisząc „Szept mroku”, wiedziałam, że będzie to pierwsza książka, którą będę chciała rozesłać do Wydawnictw i spróbować zadebiutować. Książkę napisałam w pandemii. Ostatnią kropkę postawiłam w październiku 2020 r. Książka czekała rok na drugie czytanie, po którym uznałam, że to ten moment. Pozytywna odpowiedź przyszła po paru tygodniach, podpisałam umowę wydawniczą i „Szept mroku” trafił na półki księgarni w listopadzie 2022 r.
Z perspektywy czasu uważam, że największym wyzwaniem była nieznajomość procesów wydawniczych. Dzisiaj wiele bym zmieniła przy promocji debiutu.
„The Rivals” ukazują się w zupełnie innym Wydawnictwie i mogę powiedzieć, że mam szczęście, ponieważ trafiłam pod cudowne skrzydła, a cały proces wydawniczy nie jest już tak obcy, jak za pierwszym razem.
"The Rivals" to Twoja druga powieść, która niedługo się ukaże. Co skłoniło Cię do napisania tej książki i jak różni się ona od Twojej pierwszej powieści?
„The Rivals” wyraźnie różni się od mojej debiutanckiej powieści. Tutaj nie mamy mafii, a ambitną dyrektor działu finansowego, która pracuje w międzynarodowej firmie medialnej. Nerissa Langley każdego dnia udowadnia wszystkim w koło, a przede wszystkim sobie, że jest najlepsza. Niestety, jak to bywa w korporacyjnym świecie, zawsze pojawi się ten jeden rywal, który uprzykrza jej życie. Na drodze Nerissy staje jej bezpośredni przełożony Leo Voight. Bywa jednak i tak, że w tym jednym rywalu, odnajdziemy sojusznika. Czy tak potoczą się losy tej dwójki? Tutaj chciałabym, aby czytelnicy przekonali się sami.
W książce na pierwszy plan wysuwa się moralność bohaterów oraz wybór pozornie mniejszego zła. Ważną rolę odgrywają silne relacje rodzinne oraz to, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, aby chronić naszych bliskich.
Pomysł na książkę wziął się z potrzeby zajęcia się czymś luźniejszym niż wątek mafijny. Powieść, w której główni bohaterowie będą zwaśnieni do tego stopnia, że przebywanie w jednym pomieszczeniu będzie sprawiało im trudność. W życiu często spotykamy rywali. Jedni pozostają nimi do samego końca, a niekiedy największy rywal może zostać naszym najsilniejszym sojusznikiem. Właśnie taka myśl przyświecała mi przy planowaniu tej historii.
Masz w planach wydanie aż pięciu kolejnych książek w najbliższych miesiącach. Czy mogłabyś zdradzić, czego czytelnicy mogą się spodziewać?
Z pewnością nie zabraknie emocji. W trzech powieściach powróci mafia, ale nie będą to historie powiązane z moim debiutem. Ukaże się również historia, w której kładę duży nacisk na akceptacje siebie. Natomiast ostatnia będzie rarytasem dla wszystkich kochających święta – wszystkie święta. Zabiorę czytelników w podróż po kalendarzu. Kluczem do relacji bohaterów są wypadające w kalendarzu święta. Obiecuję, że nie zabraknie zagadek do rozwiązania. Liczę, że czytelnicy będą bawić się w trakcie lektury moich książek równie dobrze jak ja podczas pisania.
Jako osoba pochodząca z Włocławka, jak postrzegasz znaczenie tego miasta w swoim życiu i karierze? Czy są miejsca lub wspomnienia, które szczególnie Cię inspirują?
Tak jak już wcześniej wspomniałam – tutaj się wszystko zaczęło i często wracam myślami do tego, co mnie wówczas motywowało do pisania. Świat, w którym osadzam moje historie jest jednak odległy od mojego codziennego życia i zebranych doświadczeń.
Jak wspominasz okres studiów w Toruniu? Czy to miasto miało wpływ na Twoją twórczość literacką?
Studia wspominam ciepło. W ich trakcie poznałam fantastyczne osoby, które goszczą w moim życiu do dzisiaj. Na studiach nie obnosiłam się z tym, że piszę. O mojej pasji wiedziało zaledwie parę osób. Do wydania debiutu moja pasja była poniekąd moją tajemnicą, dlatego dla wielu osób, które mnie poznały w tamtym okresie, było sporym zaskoczeniem, że wydaję książkę.
Po studiach w ramach unijnego projektu trafiłam na staż do Centrum Kultury Dwór Artusa w Toruniu. W trakcie stażu miałam szansę uczestniczyć w spotkaniach autorskich od tej drugiej strony. Poznawanie autorów, słuchanie o ich pracy, organizowanie z innymi spotkań, było dla mnie fantastyczną przygodą. W trakcie jednego spotkania patrzyłam na widownię i wtedy sobie pomyślałam, że może pewnego dnia to na spotkanie ze mną, będą przychodzić te wszystkie osoby. Spełniłam swoje marzenia.
Twoje powieści łączą wątki romansowe z kryminalnymi oraz obyczajowymi. Skąd taki wybór gatunku i jak udaje Ci się utrzymać równowagę między nimi?
Czytając książki, lubię, gdy czeka na mnie zagadka do rozwiązania, morderca do wytropienia. Składanie poszczególnych poszlak, dopatrywanie się w bohaterach, czy mamy do czynienia z antagonistą, sprawia mi ogromną radość i to samo chciałam dać moim czytelnikom. Uwielbiam moment w trakcie pisania, gdy typuję danego bohatera na tego złego i mam nadzieję, że czytelnik do samego końca będzie miał właśnie tę postać poza wszelkimi podejrzeniami.
Utrzymanie równowagi wychodzi naturalnie. Kilka lat temu byłam na spotkaniu autorskim, którego gościem był Pan Wiesław Myśliwski. Powiedział, że siadając do pisania, nigdy nie wie, jak skończy się jego książka. Gdzie byłaby cała radość, gdyby od pierwszego zdania autor wiedział, jak skończy swoją książkę. Jego słowa bardzo do mnie trafiły. Właśnie tak jest u mnie z równowagą między gatunkami. Do ostatniej kropki nie wiem, który gatunek będzie dominował i daje mi to ogromną radość i lekkość tworzenia.
Czy możesz podzielić się swoim procesem twórczym? Jak wygląda Twój typowy dzień pracy nad książką?
Jestem nocnym markiem, a pisanie po nocy sprawia mi najwięcej radości. Gdy wszyscy wokół mnie śpią, zakładam słuchawki na uszy i zaczynam pisać. Nigdy niczego sobie nie narzucam. Znam koleżanki po piórze, które muszą jednego dnia napisać określoną liczbę znaków, nawet gdyby następnego dnia miały to usunąć. Ja nie pracuję w taki sposób. Przez większość dnia wpadają mi do głowy pomysły. Notuję je, a wieczorem, gdy siadam do pisania, układam z tych pomysłów pełne wątki. Zdarza się, że pracując nad jedną historią w weekend napiszę ponad sto stron, a przez następne dni nie napiszę ani jednego zdania. Praca nad książką zajmuje mi około trzy miesiące. Po napisaniu książki odkładam ją na bok, zabieram się za inną historię i wracam do niej po dwóch tygodniach. Robię pełne czytanie, zmieniam istniejące wątki, dopisuje nowe i po tej korekcie, książka trafia do wydawnictwa.
Jakie książki lub autorzy wpłynęli na Ciebie najbardziej i dlaczego?
Za sprawą Chrisa Cartera i jego serii z detektywem Robertem Hunterem, zaczęłam wprowadzać wątki kryminalne do swoich powieści. Carter słynie z makabrycznych opisów miejsc zbrodni, mi do tego daleko. Chciałam jednak, aby czytelnicy oprócz słodkiej historii, dostali zagadkę, nad którą trzeba się pochylić i razem z bohaterami włączyli się do akcji poszukiwania mordercy.
Jednak chyba Stephanie Mayer miała największy wpływ na to, że dzisiaj piszę książki. Jak chyba każda nastolatka, byłam fanką Sagi Zmierzch. Już jako nastolatka nie lubiłam Belli. Pewnego popołudnia, siedząc nad laptopem, zaczęłam się zastanawiać, jak potoczyłoby się życie Edwarda, gdyby na jego drodze stanął ktoś inny. Więc to sprawdziłam. Wyrzuciłam Bellę, wstawiając zupełnie nową postać i tak napisałam po swojemu wszystkie cztery tomy, dopisując dwa własne. „Zmierzch” w mojej wersji do dzisiaj znajduje się na dysku, ale boję się do niego zajrzeć. Po napisaniu tych książek odkryłam, że tworzenie własnych historii, uprzykrzanie życia bohaterom, zabieranie ich w odległe zakątki świata sprawia mi ogromną radość. Dzisiaj, nie wyobrażam sobie mojego życia bez tworzenia własnych historii.
Jakie są Twoje marzenia i plany na przyszłość jako pisarki? Czy planujesz pozostać w obecnym gatunku, czy myślisz o eksperymentowaniu z innymi formami literackimi?
Moim największym marzeniem jest móc zajmować się pisaniem na pełen etat, ale nie da się ukryć, że w Polsce jest to znacznie trudniejsze, a niż w innych krajach. Chciałabym, aby czytelnicy mogli otrzymywać dwie lub trzy książki rocznie, ale wiadomo, że wpływ ma na to przede wszystkim wena i moja wyobraźnia, które od czasu do czasu lubią wziąć sobie wolne.
W swoich powieściach łącze romans z wątkiem obyczajowym oraz kryminalnym. Lubię łączyć gatunki, ponieważ pozwala mi to na swobodę tworzenia. W przyszłości chciałabym napisać thriller. Mam nawet wstępny zarys, ale nie wiem, kiedy się za niego zabiorę. Kilka lat temu napisałam trylogię osadzoną w uniwersum wampirów. Kto wie, może pewnego dnia usiądę do tej trylogii i po naniesieniu poprawek, przedstawię ją wydawnictwu jako nową propozycję wydawniczą.
Czy utrzymujesz kontakt z czytelnikami z Włocławka? Jakie są ich reakcje na Twoje książki?
Kontakt z czytelnikami utrzymuję głównie za pośrednictwem portali społecznościowych. Bardzo cenie sobie, gdy czytelnicy do mnie piszą, dzielą się refleksjami po lekturze. Nie ma dla mnie lepszego wynagrodzenia, a niż otrzymanie wiadomości, że zarwali noc, aby przekonać się, jak ostatecznie potoczy się historia.
„Szept mroku” został bardzo dobrze przyjęty. Aktualnie „The Rivals” można czytać w formie e-booka m.in. na Legimi. Druga książka pozyskuje pierwszych fanów, a ja nie mogę się doczekać, aż papierowa wersja trafi w ręce czytelników i napłynie jeszcze więcej opinii.
Wspomniałaś, że chętnie wracasz do Włocławka. Czy planujesz zorganizować tam spotkanie autorskie lub inne wydarzenia związane z Twoimi książkami?
Uwielbiam spotkania z czytelnikami, dlatego po premierze „The Rivals” będę chciała zorganizować spotkanie we Włocławku, w trakcie którego będziemy mogli porozmawiać o najnowszej książce, ale także na inne niezobowiązujące tematy. Najbliższe spotkanie autorskie odbędzie się 13 września o godzinie 17:00 w Miejskim Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim, na które bardzo serdecznie zapraszam!
Dziękujemy bardzo za obszerny wywiad.
Ja również dziękuję.
Oliczek12:10, 24.08.2024
Kinga Boruczkowska wydała niedawno świetnie sprzedającą się książkę " Do zobaczenia jutro", wcześniej pod panieńskim nazwiskiem wydała dwie inne wspaniałe ksiażki. Fajnie byłoby się zainteresować też innymi ciekawymi osobami z naszego miasta :) 12:10, 24.08.2024
Natalia Mućka13:04, 24.08.2024
Gratulacje! Nie mogę się doczekać aż przeczytam kolejną książkę Asi! Jej pierwsza „Szept mroku” to był majstersztyk, więc „The Rivals” też na pewno będą sztosem! 13:04, 24.08.2024
Magda745813:54, 24.08.2024
Lubię czytać książki, ale nie czytam wypocin polskich autorów. 13:54, 24.08.2024
Książkiewicz.15:54, 24.08.2024
' ' Genialne ' ' rozmówczynie
Ciekawe, która z nich przysłuchuje się; r o z m o w Ą,
a nie; r o z m o w O M !
-----
Elementy ignorancji...
Hmmm, chyba, że to jest ghostwriter...
15:54, 24.08.2024
Przysłuchuje się ROZ13:12, 25.08.2024
Mama dziewczyny by się przewróciła, jakby przeczytała. Błędy ortograficzne w artykule na temat pisarki? 13:12, 25.08.2024
tylko taki komentarz08:18, 26.08.2024
Szanowni Redaktorzy, ortografia się kłania, :-( A po drugie, cóż, ta Autorka która robi taką "karierę" jak dotąd wydala tylko dwie książki, za obie zapłaciła... No fajnie realizować własne marzenia, ale nie róbmy z Niej nie wiadomo kogo. 08:18, 26.08.2024
🤣14:39, 24.08.2024
3 5
Jeszcze trzeba umieć czytać ze zrozumieniem, samo lubienie to trochę mało 🤣 14:39, 24.08.2024